Obiecałam, że w następnym odcinku będzie o pewnej inspiracji...
Oto ona! Butelka.
Jak tylko mi Łukasz (i inni) nakładli do głowy że te tulipanki to bez zieleni, tylko biel i czerwień, to od razu zrozumiałam po co któregos dnia pomalowałam pewną butelkę (po occie) na biały szron i na co ona tyle czekała ;) Bo wczesniej za nic tego nie wiedziałam! Myślałam i kombinowałam jak ten koń pod górę (albo raczej jak ten niebieski kot na górze), co by na tej bieli teraz umieścić, i NIC nie przyłaziło mi do głowy.
Po prostu pomysły albo nie przychodziły, albo tylko takie tycie, marniutkie, nic niewarte. A teraz to ja już wszystko zrozumiałam. Myślę że prostota i skromność barw jest siłą tej buteleczki. Pewnie jakieś wykończenie szyjki pod korkiem jeszcze dopracuję (może cienka satynowa biała wstążeczka i tyle), ale na tym właściwie koniec. I tu nie będzie głosowania ;) Tak już zostanie.
To cudo przypomina mi, ze zima jeszcze miedzy nami, i powieje jeszcze, snieg spadnie i czerwone brzuszki gili na sniegu...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Dla mnie świetnie, że tak zostanie.Bardzo mi się właśnie taka podoba.I zapewne tak jak pięknie to napisałaś, prostota i skromność barw jest jej siłą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.