No więc, jak widzicie, teraz będzie trochę naprzemiennie: raz szkło - raz balkon ;)
Z pelargoniami bywało różnie. Od lat z nimi eksperymentuję, bo wybieram sadzonki z różnych źródeł, żeby były piękne, zwisające bujną kaskadą do co najmniej połowy balkonu itp. itd... ale dopiero w tym roku obrodziły naprawdę obficie! tak, jak bym sobie tego życzyła zawsze.
I wyobraźcie sobie w dodatku, że zwycięzcami w tej kategorii okazały się maleństwa zakupione w tym roku w zwykłym hiper-super-truper-markecie potocznie Lirojem zwanym. Nie-do-wiary!
Poważnie! Kupowałam wielokrotnie w renomowanych ogrodnictwach, wyszukanych kwiaciarniach na końcu miasta, wskazanych przez zaufane sąsiadki CoToWszystkoWiedzą, a tu niespodzianka! Bo wyłącznie z powodu braku czasu i funduszy ograniczyłam się tej wiosny do takiego zakupu, a tymczasem to po prostu najpiękniejsza ze wszystkich moich hodowli.
***
Jeśli idzie o
komarony (rośliny odstraszające komary swym specyficznym, ostrym ale pięknym zapachem), to z nimi nie ma nigdy żadnych problemów. Rokrocznie swymi długimi wąsami przerastają znacznie wysokość balkonu, zaglądając długimi zielono-białymi girlandami do sąsiadów poniżej, ubogacając wszelką pozostałą roslinność. W sprawie komarów też zdecydowanie zdają egzamin :)
Długie pędy komarona wpychają się wszędzie, pełno ich zarówno po zewnętrznej stronie balkonu (tj. w prawowitym miejscu przeznaczenia), jak i wewnątrz, i wciskają się miedzy stół i krzesełka, do talerza z pieczonym łososiem, do filiżanki z kawą, do czytanej książki i gdzie tylko się da...
Wszędobylskie, wszechobecne i wszędziewciskającesię...
nawet w pomidorach:
Dzień jak dziś. Moja oaza ciszy, relaksu i spokoju. Po prostu.
PELARGONIE
"zwisasz
lipcem w dół
z drugiego pietra
codzienności
kwitniesz dumnie
głowa przy głowie
z czerwonymi
wargami
bezpieczny
wytykasz ulicy
opalone bruki
i krótkie spodnie lata
nie wychodzisz poza ramy
okien domowego ogniska
masz nabyty z wiekiem dojrzewania
lęk wysokości"